Obecny tydzień mija pod hasłem STEMPEL! Czy to w postaci tradycyjnej pieczątki, czy rozgrzewanej nad ogniem, wszędzie ich ostatnio u nas pełno.
Poniedziałek rozpoczął się aktywnie. Mania stempelkowania nie zakończyła się na wykonaniu obrusu. Mój Krzyś postanowił zrobić mi niespodziankę pod nazwą "prezent mikołajkowy". Mamy jednak listopad, więc nie zgodziła się na takie przedwczesne gifty. Zaprotestowałam głośno i oznajmiłam, że ja się tak nie bawię! Bo co to ma znaczyć, że jak dostanę prezent już dzisiaj, to 6 grudnia nie znajdę nic w moim czyściutkim i czekającym na podarki bucie? O nie, tak nie może być. Dodam jeszcze, że na długo przed przyjściem przesyłki z niespodzianką wiedziałam, co kryje się w pudełku. Taki ze mnie Sherlock Holmes :) Zatem prezent, który dostałam widzicie na poniższych zdjęciach. Efekt jest, moim zdaniem, rewelacyjny i na pewno bardziej trwały niż w przypadku zwykłej pieczątki. Pomysłowy ten Krzyś, muszę mu to przyznać. I bardzo mu za to dziękuję :)
Ola, to wygląda rewelacyjnie!!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję, mi też bardzo się podoba :) dobry Krzysiek miał pomysł :)
OdpowiedzUsuńStemple rozgrzewane nad ogniem - rewelacja! Ciekawa jestem, czy to wizytówki? Jeśli tak, wyglądają niesamowicie. :)
OdpowiedzUsuńakurat nie wizytówki, pomysł na brelok :) ale dziękuję za podpowiedź, co do wizytówki :)
Usuńbaaardzo fajny pomysł, nawet nie wiedziałam, że można takie fajne stemple zamawiać :) super!
OdpowiedzUsuń